Planując wyjazd do Peru nie sposób pominąć wizyty w Machu Picchu.
Legenda zaginionego miasta, ukrytego w porośniętych dżunglą górach ma niezwykłą moc przyciągania. Tak niezwykłą, że otoczka tego Cudu Świata zamieniła się w wielką turystyczną pułapkę. Przynajmniej w mojej opinii.
Dzisiaj więc wpis nieco inny niż zwykle, bez opisów lisich przygód.
Dlaczego drugi raz nie wybrałabym się do Machu Picchu? Powodów jest kilka!
- Podróż do Machu Picchu jest kosztowna i długa, albo mniej kosztowna i bardzo długa. Możemy się zdecydować na pociąg z Ollantaytambo do Aguas Calientes, który kosztuje majątek (ok. 200 USD i więcej), stamtąd natomiast podróż do samego MP pieszo lub busikiem (my w cenie naszego biletu mieliśmy też bilet na busa w jedną stronę, jednak uważajcie! Już od wczesnych godzin porannych ustawiają się ogromne kolejki do busów!). Drugi, tańszy ale dłuższy sposób to bus z Ollantaytambo do stacji Hydroelectrica, a stamtąd marsz wzdłuż torów do Aguas Calientes. Sam bilet do MP to koszt od 70 USD (najtańsza opcja w 2018).
- Wszystkie drogi prowadzą do…Aguas Calientes. Jest to chyba najbardziej jarmarczne, drogie i nastawione na wyzysk miejsce na kontynencie. Tu ceny liczy się w amerykańskich dolarach i to w dużej ich ilości. Ta miejscowość to coś w rodzaju naszego Zakopanego, tylko że bardziej. O wiele bardziej!
- Tłok i tłum i jeszcze raz… tłok. Ilość ludzi na m2 sprawia, że przez cały czas poruszamy się w czymś w rodzaju długiej kolejki. Sztandarowa fotka? OK, ale najpierw kolejkowanie aż słynne miejsce z widokiem na ruiny miasta się zwolni. Selfie z lamą? Pewnie, ale w towarzystwie kilku innych osobników pozujących pod różnym kątem;)
- Ilość miejsc ograniczona! Limit ilości osób (obecnie 2500/dzień), które mogą codziennie wizytować Machu Picchu to akurat dobre rozwiązanie. Dlaczego jest to również wada? Już tłumaczę! Bilet do MP często trzeba kupować z wyprzedzeniem, żeby mieć pewność, że się tam znajdziemy. Dlatego też cały plan podróży „kręci się” wokół tegoż wydarzenia, a jakieś zaburzenia mogą nam nieźle pokrzyżować plany. Poza tym warto wiedzieć, że poza wejściem do samego Machu Picchu można (oczywiście za dodatkową opłatą) wejść na jedną z dwóch gór – Huayna Picchu (to ta duża góra „z tyłu”, zawsze widoczna na pocztówkowych widokach), albo Machu Picchu Montana (to z niej rozpościera się świetny widok na MP z góry (zobaczcie zdjęcia poniżej). Liczba osób, które mogą dziennie wejść na Huayana Picchu to 400, natomiast Montane może wizytować 800 sztuk.
- Chcesz się dowiedzieć czegoś więcej? Wynajmij przewodnika! Na terenie MP nie uświadczymy tabliczek z wyjaśnieniami i historią poszczególnych miejsc. Chcąc posiąść dodatkowe informacje należy zapłacić za usługi przewodnika. Tabuny krążą niczym sępy przed wejściem do parku.
Oczywiście nie można pozostać wyłącznie negatywnym!
Położenie miasta i otaczająca je przyroda, a także świadomość, że pozostawało ono w ukryciu przez tak długi czas (a wcześniej świetnie prosperowało, mimo niemałej odległości od „cywilizacji”), robią wrażenie.
Widoki gór i dżungli dookoła są niesamowite, co z resztą widać na zdjęciach. Spacerujące lamy również dają radość. Machu Picchu jest z pewnością fotogeniczne i urokliwe. Ale ciężko napawać się nawet najdorodniejszymi lamami i najbujniejszą roślinnością, gdy niemal bez przerwy jest się otoczonym przez niezliczony tłum.
0