Weekend w Neapolu – warto?
Przeglądając internety można natknąć się na rożne opinie o Neapolu. Czy warto się tam wybrać? Zobaczcie mój pomysł na neapolitański weekend i zdecydujcie sami!
Ile czasu?
Zarówno szybki weekend, jak i trochę dłuższy pobyt da się ciekawie zaplanować. Okolice Neapolu maja sporo do zaoferowania: okoliczne wyspy, Wybrzeże Amalfitańskie, Pompeje, no i oczywiście sam Neapol. Ja spędziłam tam 3 (prawie) pełne dni i był to wystarczający czas na chwilę relaksu we włoskim klimacie.
Jak jest?
Sam Neapol przy pierwszym spotkaniu nie robi najlepszego wrażenia. Jest głośno i jest brudno. Przylatujemy do miasta wieczorem i po kilkunastu minutach wysiadamy w okolicy osławionego Dworca Garibaldi. Miejsce, w którym się zatrzymujemy znajduje się kilka minut piechotą stąd, ale orientacja w terenie chwilę zajmuje, a po kilku minutach okazuje się, że jeden z naszych plecaków ma otwarte wszystkie kieszenie! Na szczęście wszystko co cenne było schowane gdzie indziej…Tak więc wskazówka nr 1: Internety miały rację, trzeba się pilnować! Na szczęście było to jedyne nieprzyjemne zdarzenie włoskiego weekendu.
Weekend w Neapolu! Co robić?
Ponieważ dawno temu byłam już na wycieczce w Neapolu, postanowiłam przeznaczyć na samo miasto wieczory i ostatni dzień wycieczki (wylot ok. 17). Przy okazji poprzedniej wizyty byłam też w Pompejach i na Capri, toteż oba elementy zostały wykluczone z planu ekskursji.
Zatem mój weekend w Neapolu został rozplanowany następująco…
Dzień 1. Procida
Mając nieco dylematu pomiędzy niewielką (ok. 4 sq km) Procidą a sporo większą Ischią, decydujemy sie na Procidę. Można ją obejść niemal wzdłuż i wszerz, bez konieczności korzystania z dodatkowych transportacji. Rejs z Neapolu zajmuje niewiele ponad godzinę, a koszt biletu w obie strony to ok. 20 euro. Promy wyruszają z Molo Beverello, do którego docieramy piechotą, po drodze spożywając kawę i śniadanie. Płynąc na Procidę można podziwiać widok na wybrzeże Neapolu i Wezuwiusz.
Dopłynąwszy na Procidę wyruszamy na rekonesans. Jest czerwcowa niedziela, ale w plątaninie wąskich uliczek można oderwać się od tłumów.
W końcu docieramy do punktu, z którego rozpościera się pocztówkowy widok na kolorową wyspę.
Kilkanaście minut spaceru (nieco pod górę) i widoki się zmieniają:
Poza niesamowitymi widokami Procida ma też do zaoferowania kilka plaż, no i oczywiście, jak to w Italii bywa, pyszne jedzenie.
Dzień 2. Sorrento
Kolejnego dnia również uciekamy z miasta. Tym razem jedziemy do Sorrento. Docieramy tam podmiejską kolejką, Circumvesuviana. Warto wiedzieć, że bywa zatłoczona-, dlatego zamiast na stacji Garibaldi warto do niej wsiąść na poprzedniej i nieodległej stacji Porta Nolana. Podobnie jak rejs na Procidę, podróż trwa trochę ponad godzinę. Po drodze stacja Pompeje, dzięki czemu w pociągu robi się nieco luźniej. Początkowo zamierzamy przemieścić się jeszcze do Amafli i Positano, koniec końców zostajemy jednak tylko w Sorrento.
Chociaż turystyczne i trochę zatłoczone, Sorrento ma swój urok. Co chwilę natknąć się można na niesamowite widoki, z których największe wrażenie robi ten na Zatokę Neapolitańską i Wezuwiusz.
Jeśli chodzi o plażę, w Sorrento znajduje się tylko jedn bezpłatna publiczna plaża (możemy zjechać do niej windą, bądź zejść schodami). Reszta to elementy płatne, które bardziej niż plażami są leżako-wypożyczalniami.
Uliczki w centrum miasta zapełnione są głównie sklepikami z pamiątkami i knajpkami.
W celu spożycia oddalamy się nieco od centrum, do położonej niedaleko stacji kolejowej Pizzerii da Franco.
Spędzamy jeszcze chwilę na plaży (tej nieodpłatnej;)), a potem wracamy do Neapolu. W planie na wieczór, kolejna pizza – tym razem w słynnej pizzerii Da Michele. Docieramy na miejsce około 20. Nie jest trudno je rozpoznać, głównie ze względu na spory tłum przed wejściem. Jeżeli chcemy przeprowadzić konsumpcję w lokalu, należy udać się do stojącego przy drzwiach osobnika prowadzącego zapisy. Zostanie nam tam nadany numerek, który należy zapamiętać (warto też wiedzieć, kto pobierał przed nami i go obserwować, w razie gdyby się nie dosłyszało). Po dłuższym lub krótszym czasie oczekiwania, wkracza się do lokalu, gdzie obsługa lubi posadzić nas koło kogokolwiek. Nie należy się obawiać. W menu do wyboru dwie pozycje: Margherita i Marinara, każda po 4 euro. Zamawiamy klasyczną margharitę i rozpoczynamy oczekiwanie nr 2. W końcu po ok. pół godziny przybywa pizza. Jak dla mnie mega!
Dzień 3. Neapol (nareszcie!)
Ostatni dzień, a zarazem dzień wylotu, przeznaczamy na Neapol. Z naszego koczowiska przemieszczamy się metrem do stacji Municipio. Na początek wizytujemy Pałac Królewski.
Resztę dnia spędzamy spacerując po mieście i oczywiście… jedząc 😉
Jak więc widać, nie taki Neapol straszny… Myślę, że jest to fajna opcja na szybki włoski weekend, zwłaszcza biorąc pod uwagę dostępność i częstotliwość objawiania się tanich lotów.
3