Please assign a menu to the primary menu location under menu

Norwegia

Pomysł na weekend: Bergen

Bergen

Najbardziej deszczowe miasto Europy, Bergen, świetnie nadaje się na cel weekendowej wycieczki.

Bergen

Jeśli chcemy doświadczyć „Norwegii w pigułce”, musimy wybrać się właśnie do Bergen. Znajdziemy tu charakterystyczną skandynawską architekturę, niesamowite widoki, popłyniemy na wycieczkę po fiordach i zobaczymy jak wyglądało życie hanzeatyckich kupców. A wszystko to do ogarnięcia nawet w jeden weekend!

Zobaczcie moją propozycję na weekend w Bergen.

Dzień 1. Floyen.

Rano lądujemy w pochmurnym Bergen. Z lotniska do centrum jedziemy tramwajem, znajdujemy nasze Airbnb i zaczynamy ogólny rekonesans. Oczywiście kawa to podstawa, zasiadamy więc w Kaffemisjonen i planujemy dzień. Bergen otoczone jest siedmioma wzgórzami, naszym celem na dziś jest Floyen. Na szczyt można dostać się kolejką, my jednak wybieramy spacer.

Uliczki starego Bergen

W drodze na Floyen

Szlak jest łatwy i dobrze oznaczony.  Chociaż jesteśmy niemal w centrum drugiego największego miasta w Norwegii, wydaje się, że jakakolwiek cywilizacja jest daleko.

Na szlaku

Gdy już niemal docieramy na wzgórze, atakuje nas (a jakże!) ulewa. Udaje nam się schronić w jakiejś chatce, a towarzystwa dotrzymuje nam gigantyczny norweski zwierz, prawdopodobnie kot.

Typowa pogoda...

Lokalny zwierz

W końcu deszcz zanika, co więcej, robi się całkiem słonecznie. Docieramy w końcu na punkt widokowy, skąd można podziwiać widok na miasto. Jak to wygląda zobaczcie sami.

Widok z Floyen

Centrum Bergen

Powoli wracamy na dół i akurat zaczyna padać. Zasiadamy na obiad, a potem eksplorujemy okolice portu. Znajduje się tam m.in. targ rybny, na którym można skonsumować rozmaite morskie kreatury. Warto jednak wiedzieć, że targ jest bardzo turystyczny (toteż przeludniony i drogi). Na zewnątrz znajdują się liczne budki z lokalnymi przekąskami. Ponieważ deszcz tym razem nie chce przestać padać, zasiadamy przy piwku w lokalnym browarze. Piwko z resztą bardzo dobre.

Deszczowe Bergen

Dzień 2. Norwegia w pigułce, czyli Norway in nutshell na własną rękę.

Norway in nutshell to chyba najbardziej popularna wśród turystów wycieczka w Norwegii. Można ją (w kilku wariantach) wykupić w biurach podróży. My jednak organizujemy własną, bo zawsze to taniej, no i po swojemu. Nasz plan to poranny pociąg z Bergen do Myrdal. Tam przesiadamy się na słynną Flambanę (podobno najbardziej sceniczna trasa kolejowa w Europie, a może i na świecie). Flambaną jedziemy do miejscowości Flam, skąd płyniemy w rejs po fiordach, do Gudvangen. Stamtąd z kolei autobus do Voss i pociąg powrotny do Bergen. Wszystkie bilety rezerwowane wcześniej, samodzielnie, przez internet.

Ale od początku. Zaopatrzeni w termosy i kanapki, maszerujemy przez poranne, deszczowe Bergen. Niestety, to nie jest szczęśliwy pogodowo dzień – deszcz będzie nam towarzyszył niemal bez przerwy. Najpierw przejazd pociągiem do Myrdal. Od czasu do czasu za oknem wyłaniają się fajne widoki – fiordy, zatoki i małe wioski. Gdy docieramy do Myrdal, leje niemiłosiernie. Na torze obok podstawiony czeka już nasz pociąg do Flam, sceny na peronie natomiast dantejskie. Wszyscy biegną, żeby zająć jak najlepsze miejsce. 90% to azjatyccy turyści wtykający wszędzie swoje obiektywy. W ulewnym deszczu wyruszamy. Niestety ze względu na pogodę (deszcz i mgła), widoki nie przypominają tych pocztówkowych. Kolejka jest hiperturystyczną (pułapką), na wyświetlanym filmiku oglądamy to co może byśmy zobaczyli, gdyby udała się pogoda (a o to w krainie fiordów może być trudno). Mniej więcej w połowie drogi, pociąg zatrzymuje się przy wodospadzie. Można z niego wysiąść na ok. 5 minut. Oczywiście leje. Wszyscy walczą z aparatami o sfotografowanie zamglonego wodospadu. Chcąc-nie chcąc stajemy się częścią wycieczki z dalekiego wschodu. W końcu po ok. godzinie dojeżdżamy do Flam. Tu wsiadamy na prom, który dowiezie nas, przez Auralandfjord i Nærøyfjord (ten drugi jeden z najwęższych fiordów świata, jest wpisany na listę UNESCO). W końcu przestaje padać. Do tego nasz rejs nie jest skorelowany ze zorganizowanymi wycieczkami, toteż w końcu możemy się cieszyć spokojem i niesamowitymi widokami. A jest co podziwiać! Z wysokich zboczy fiordów spływają niezliczone wodospady. Od czasu do czasu wyłania się złożona z kilku domków wioska. Teraz to faktycznie Norwegia w pigułce. Po 2-godzinym rejsie dopływamy do Gudvangen. Stąd autobusem jedziemy do Voss. Oczywiście pada, zasiadamy więc w barze popijając lokalną ipę, czekamy na pociąg i wracamy do Bergen.

Auralandfjord

Dzień 3. Bryggen i muzeum Hanzy.

Ostatni dzień w Bergen spędzamy na dokładniejszej eksploracji najstarszej i najbardziej charakterystycznej części miasta, Bryggen. Większość kolorowych drewnianych domków mieści teraz restauracje i sklepy z suwenirami. Kiedyś służyły jako domy i magazyny kupców hanzeatyckich.

Bryggen – wersja słoneczna
Bryggen

W jednym z domków urządzono niewielkie muzeum Hanzy, które odwiedzamy. Kilka razy dziennie odbywa się wycieczka z przewodnikiem (bez dodatkowej opłaty) i z takiej też korzystamy. Chociaż muzeum jest bardzo małe, z opowieści przewodnika można się sporo dowiedzieć. W cenie biletu możemy zwiedzić też znajdujący się na tyłach Bryggen – Schøtstuene (assembly room, coś w rodzaju miejsca obrad i wspólnego spędzania czasu) i Muzeum Morskiego, położonego nieco dalej, do którego możemy dostać się bezpłatnym shuttle busem.

W Muzeum Hanzy

Niestety, czas leci szybko, pora więc wracać na lotnisko. Czy warto spędzić weekend w Bergen? Z pewnością! Należy jednak wziąć pod uwagę, że ze względu na jego popularność, warto wybrać się tam poza sezonem, albo starać się organizować atrakcję na własną rękę.

Co trzeba wiedzieć zanim wybierzemy się do Bergen?

  • Pogoda. Jak wspomniałam, Bergen to miasto deszczu.  Chociaż opady nie są ciągłe, można się ich spodziewać w każdej chwili. Podczas naszego pobytu, padało przynajmniej raz na godzinę – od lekkiej mżawki, po solidna ulewę. Koniecznie więc spakować porządną kurtkę lub pelerynkę!
  • Noclegi. Polecam rezerwować jak najwcześniej. Ze względu na dużą popularność miasta i niewielką ilość budżetowych hosteli, miejsca są ograniczone. Jeśli zajmiemy się tym odpowiednio wcześnie, znajdziemy nocleg w standardowo europejskiej cenie. Warto też wziąć pod uwagę Airbnb!
  • Transport. Najtańszym sposobem na podróż z lotniska jest tramwaj. Podróż do centrum trwa ok. 40 minut, a bilety kupimy w automacie na lotnisku. Jeśli planujemy wycieczki za miasto pociągiem, bilety należy rezerwować kilka tygodni wcześniej, ze względu na limitowaną ilość miejscówek w tańszych taryfach. Ceny biletów na pociągi są też różne w zależności od godziny, jeśli planujemy wycieczkę „Norway in nuttshell”, najdroższe bilety to te skomunikowane na bezpośrednie przesiadki na Flambanę!
  • Jedzenie. Wiadomo, Norwegia do tanich destynacji nie należy, ale da się przeżyć. Jeśli mamy do dyspozycji kuchnię, czy to w Airbnb, czy hostelu, warto zrobić zakupy w markecie i  żywić się samodzielnie. Jeśli chodzi o restauracje, wiele z nich ma oferty lunchowe, dzięki którym można zjeść lunch za równowartość ok. 10 euro.
0
error: Content is protected !!