Miyagi Fox Village, bo tak brzmi nazwa tego przybytku, znajduje się ponad 300 km na północ od Tokio.
Na szczęście, dzięki japońskim pociągom podróż z głównego dworca w Tokio do Shiroishi, czyli z punktu wypadowego do lisiej wioski, trwa dokładnie 109 minut.
Zanim przez moją głowę przemknęła najdrobniejsza myśl o organizacji wyprawy do Japonii, wiedziałam już, że jest w tym kraju miejsce, które przy ewentualnej wizytacji odwiedzić muszę, a mianowicie: wioska lisów. Kiedy pewnego grudniowego poranka, natknęłam się na promocyjne loty do Tokio stwierdziłam, że należy lecieć, w końcu lisy same się nie odwiedzą.
Miyagi Fox Village – praktycznie
Aby dotrzeć do wioski lisów, najpierw pakujemy się do shinkansena (jak najlepiej podróżować japońskim pociagami pisalam tutaj ), z Tokio do Shiroishizao.
Po dotarciu do Shiroishi opcje „na lisy” są dwie, a właściwie trzy:
1. Busik (opcja najtańsza), który kursuje tylko we wtorki i piątki (my byliśmy tam akurat w niedzielę)
2. Rezerwacja noclegu w miejscowym hoteliku (http://yakushi-yu.com) i skorzystanie z ich shuttle busa (nie pasowało nam zostawać w tej okolicy na noc)
3. Podróż z dworca do lisów taksówką (opcja nietania ok. 4000 jenów w jedną stronę, ale wyjścia nie było)
Zapakowaliśmy się więc do taksówki, a wesoły pan kierowca okazał nam album pełen lisich zdjęć. Podróż do wioski trwa ok. pół godziny. Wstęp to koszt 1000 jenów/os, można bezpłatnie zostawić bagaż w recepcji.
Po otrzymaniu instrukcji i ostrzeżeń (np. że lisy mogą zechcieć nas obsikać) wkroczyliśmy w lisi świat. Pierwsze wrażenie było trochę nieciekawe, bowiem naszym oczom ukazały się liski w zamkniętych klatkach, wyglądające raczej na smutne. Utrzymywano, że jest to lisi szpital. Później, po przekroczeniu drugiej bramy znaleźliśmy się w świecie lisów wolnochodzących. Zachwytom nie było końca. Liski nic sobie nie robiły z naszej obecności, niektóre spacerowały ostentacyjnie nie zwracając uwagi na odwiedzających, inne spały, a jeszcze inne chętnie pozowały do zdjęć.
Za dodatkowe 100 jenów można było również lisy nakarmić.
Nagle przez głośniki nadano komunikat o zbliżającym się ‘specjalnym wydarzeniu’. Niezwłocznie porzuciłyśmy wszystko i pobiegłyśmy do wyjścia. Nasz instynkt nas nie zawiódł-oto stałyśmy w kolejce do trzymania lisa. Radość naszą i duma były nie do opisania, zwłaszcza, że dwie osoby za nami zamknięto kolejkę. Obdarzono nas odblaskowymi odzieniami prewencyjnymi i kilka minut później trzymałyśmy w objęciach po sztuce lisa. Jak wspaniałe było to uczucie słowami opisać się nie da, ciepło i miękkość (żywego) lisa nie dają się zastąpić niczym.
Po ostudzeniu emocji i umyciu rąk, powoli zaczęliśmy się zbierać. Opuszczając wioskę lisów przechodzimy jeszcze przez sklep z lisimi suwenirami (niezbyt niestety ciekawymi) i w recepcji zamawiamy powrotną taksówkę. Wróciwszy do Shiroishi, wsiadamy do Shinkansena i podróżujemy do Nagano. Tam czeka nas kolejny zwierzęcy punkt wycieczki – japońskie makaki.
3